Mimo łez spływających po moich czerwonych policzkach, byłam już spokojniejsza. Ardeo już tu leci i ich pokona. Zaczerwienionymi oczami zaczęłam oglądać się dookoła, by ocenić w miarę możliwości naszą sytuację. Szczerze wiedziałam, że nasza sytuacja nie jest za ciekawa, ale teraz mogłam stwierdzić, że jest gorzej niż myślałam. Przerażenie zaczynało wracać, traciłam kontrolę nad ciałem, trzęsłam się. Bałam się, po prostu się bałam. Od tak dawna nie odczuwałam tego uczucia aż tak mocno, czułam jakby ktoś zaciskał mi gruby powróz na żołądku i szyi.
- Gdzie to jest? - usłyszałam cichy głos przy moim uchu. Chłodny oddech wywołał lodowaty dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa, ale milczałam.
- Zapytałem gdzie to jest?! - znowu usłyszałam głos przy uchu, tym razem głośniejszy, o wiele głośniejszy. Wzdrygnęłam się i na chwile zamknęłam oczy, lecz cały czas milczałam. Nie wiedziałam o co mu chodzi Enzo, co mam mu powiedzieć, ale nawet gdybym wiedziała to i tak nie powiedziałabym, coś w środku nakazywało mi milczeć, więc milczałam ze spuszczoną głową.
Spod rudej grzywki spojrzałam z przerażeniem na Kajtana, którego trzymała dwójka z Łowców. Myślałam, że jak ode mnie nic nie wyciągnęli, to spróbują z nim, ale myliłam się. Moje oczy podwójnie powiększyły swój obwód, gdy zobaczyłam jak kieruję się w stronę Kiry. Moja siostrzyczka siedziała z podkulonymi nóżkami, jakieś trzy metry ode mnie. Stanął przed nią, a ona zaczęła płakać i odsuwać się od niego, lecz on w pewnym momencie złapał ją za szyję i podniósł tak, żebym widziała jej twarz. Odruchowo rzuciłam się na niego, ale w pewnym momencie zostałam pociągnięta do tyłu, a moja głowa przygnieciona do szarej, brukowej kostki. Chwile temu przestałam płakać, a teraz znowu moje policzki stały się drogą łez, które spadały na chodnik. Zauważyłam, że Kajtan też zaczął się wyrywać, ale na darmo.
- A teraz powiesz? - zapytał z powagą wymalowaną na twarzy, ale ja byłam zbyt przerażona, aby coś z siebie wydusić. - Nie? Jak nie powiesz to ją uduszę... powoli. - gdy to mówił, jego powaga zamieniła się w zafascynowanie. Wystarczyło tylko spojrzeć na ten jego chory uśmieszek, by stwierdzić, że nie żartuje i jeszcze na dodatek będzie miał z tego niezły ubaw.
- Ona nic nie wie! - z zamyśleń wyrwał mnie krzyk mojego przyjaciela, ale on nie zwrócił na niego uwagi. Wyrywał się dopóki zielono-włosy nie przystawił mu miecz do gardła i pociągnął do tyłu za czarne włosy. Wróciłam wzrokiem na Kirę, która wierzgając swoimi krótkimi nóżkami próbowała jakoś wyzwolić się z żelaznego uścisku oprawcy, ale była za słaba. Widziałam czerwone od płaczu oczy i policzki, jej proszący o pomoc wzrok skierowany na mnie, jej strach wymalowany na młodej twarzyczce. Ona próbowała walczyć, a ja co, siedzę trzymana za włosy i rękę na ziemi płacząc, patrząc się na nią i licząc na cud. Opuściłam głowę tak, że teraz patrzyłam na swoje nogi.
- Nie masz zamiaru odpowiedzieć? - powiedział poważnie i mocniej zacisnął palce na drobnej szyi Kiry. Zacisnęłam mocno powieki z pod których dalej wypływały łzy.
Przypomniałam sobie ostatnie słowa mamy: Opiekuj się siostrzyczką... Te słowa trochę dodały mi odwagi, zacisnęłam ręce w pięści i uniosłam głowę. Patrzyłam prosto w jego oczy, te podłe czarne oczy.
- Czego ty chcesz... - szepnęłam, a ten zaśmiał się.
- Oh... wyszła myszka spod miotły? - zażartował, ale ja nie reagowałam - Czego chcę się pytasz? Chcę wiedzieć gdzie to jest... - odrzekł
- Ale ja nie wiem o co ci do cholery chodzi, więc zostaw moją siostrę! - krzyknęłam wyrywając się. Dałam upust moim emocjom, wszystkiemu co teraz dręczyło moją duszę.
- Powiedz ,,tak"... - usłyszałam męski, łagodny głos w mojej głowie. Nie był to głos Ardeo, więc czyj...
- Kim jesteś? - zapytałam się rozglądając dookoła
- On nie zdąży... powiedz ,, tak "... szybko! - głos krzyknął, aż mi w uszach zadzwoniło. - Spokojnie, chce pomóc, tylko musisz mi na to pozwolić... - dodał delikatnym głosem. Nie wiedziałam czy mam mu zaufać, ale coś mi podpowiadało żebym to zrobiła.
Podniosłam prawy kącik ust do góry, co ewidentnie zbiło z tropu Enzo i pozostałych. Spojrzałam jeszcze raz na Kajtan'a i Kirę. Chciałam to zrobić, powiedzieć to jedno krótkie słowo i mieć to za sobą, ale postanowiłam coś jeszcze wypróbować.
- Zrobimy tak... odstawisz moją siostrę, a ja powiem ci to , co chcesz wiedzieć, pasuję taki układ? - nie wiem dlaczego, ale odkąd usłyszałam ten dziwny głos, minął cały mój strach i niepewność.
- Nie wiem skąd taka zmiana, ale podoba mi się. - zaśmiał się - Niestety nie zgodzę się na taki układ, bo możesz coś wywinąć, a ta mała jest moją bardzo cenna kartą przetargową... - odpowiedział obojętnie. dystykulując coś tam drugą ręką.
- Dobrze skoro tak, to... - zamachnęłam się wolną ręką czując przypływ siły, zapewne spowodowany wzrostem adrenaliny w moim organizmie. Uderzyłam w twarz z łokcia Łowcę, który mnie trzymał, więc jego chwyt się poluzował i mogłam się wyrwać. Stanęłam na wyprostowanych nogach ze spuszczoną głową i zaczęłam się uśmiechać, nawet nie wiem dlaczego, jakoś tak po prostu mi się chciało.
- Rób co do ciebie należy i pomóż nam... - szepnęłam
- Co ty tam mamroczesz? - spytał zdezorientowany Enzo,
- Zobaczysz... - podniosłam głowę ukazując moją szarą tęczówkę, która powoli zmieniała kolor na jasny pomarańcz - Zgadzam się! Tak! - krzyknęłam i zaczęło kręcić mi się w głowie, ale nie straciłam przytomności.
~~ Narrator ~~
Rudowłosa dziewczyna wydała z siebie krzyk, po czym upadła na kolana trzymając się za głowę.
Po całym placu rozszedł się mocny podmuch wiatru, podrywający ku niebu śmieci i kurz z ziemi.
Enzo chcąc ochronić twarz zakrył ją przedramieniem, a jak już zabrał rękę, widok jaki zastał zaskoczył go, na tyle by zrobił kilka kroków w tył. Nie tylko on był w szoku reszta jego grupy, jak i Kajtan i Kira, mieli wymalowany szok na twarzach.
Obok Klęczącej Aki stał wysoki mężczyzna z długimi czerwono-pomarańczowymi włosami, do złudzenia przypominającymi płomienie. Zmierzył obojętnym spojrzeniem otoczenie, ale gdy dotarł Kiry trzymanej z szyję, na jego twarzy pojawiła się złość, powoli przeobrażająca się w wściekłość.
- Puść ją... - warknął z zaciśniętymi zębami.
- Nie widzieliśmy się tyle lat, a ty tak nas witasz Flamma Curams... W ogóle co ty tu robisz? - zaśmiał, ale zamiast odpowiedzi usłyszał głośne warczenie. - Tylko spokojnie... puszczę ją, jak tylko ta gówniara powie mi gdzie jest gniazdo...
Obaj piorunowali się wzrokiem do puki nie usłyszeli kaszlu Kiry. Aki poderwała się z ziemi chcąc ruszyć siostrze na pomoc , ale drogę zagrodziła jej ręka nowo przybyłego.
- Nie pokonasz go teraz... - powiedział nawet na nią nie patrząc - Zostaw to mnie, przecież po to mnie wypuściłaś, tak? - uśmiechnął się po raz pierwszy, ukazując tym samym wydłużone, białe kły i czerwone oczy. Cofnęła się o krok, dając mu tym samym do zrozumienia, iż pozostawia wszystko w jego rękach. To co, że nie wiedziała dlaczego im pomaga, kim jest, czy chociaż dlaczego słyszała go w głowie, ale teraz liczyło się tylko to, że jest po ich stronie.
Na gest dziewczyny Flamma zaśmiał się cicho i stanął tak, że jedna noga była z tyłu, a druga była idealnie przed nią.
- Heh... nie robiłem tego od szesnastu lat... -
powiedział do siebie zaciskając dłonie w pięści - ... czas na zabawę! - krzyknął i ruszył biegiem na Enzo.
CDN.
================================================================================================
Miśki łapajta taki któciutki rozdzialik... a dlaczego krótki? A ponieważ w raz z moim tatą zaraziłam się czyś i od wczoraj umieramy w męczarniach... straszne, więc z braku snu i jakiejkolwiek chęci do życia, wyszło takie coś. Jeszcze raz przepraszam, wiem że rozdział nie wyszedł, ale postaram się na następny raz by był lepszy i duużo dłuższy <3
Wasza GuSia :D